Quantcast
Channel: » Giedroyć
Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

Maciążek: Czy istnieje polska polityka wschodnia?

$
0
0

Piotr A. Maciążek

Kwestie polityki wschodniej są dla państwa polskiego niebywale istotne. Dawniej były przedmiotem burzliwych debat między prawicą i lewicą, Dmowskim i Piłsudskim, Rządem Londyńskim a Paryską Kulturą. Dziś podziały te zdewaluowały się, a największym dylematem jest pytanie czy polityka ta nadal jest polska?

Plakaty polskiej prezydencji w UE podkreślają wschodnioeuropejski aspekt geopolityczny

Niestety aktywna na wschodzie doktryna Piłsudskiego- Giedroycia (dla której ukuto pejoratywny termin polityki jagiellońskiej) ustępuje dziś miejsca pasywnemu wariantowi „piastowskiemu”. Działalność Rzeczpospolitej słabnie w obliczu scedowania jej narzędzi na Unię Europejską. Taki obrót sprawy wynika z kilku –moim zdaniem błędnych- paradygmatów przyjętych przez obecny rząd.

Scedowanie narzędzi polityki narodowej na Unię Europejską

Pierwszy to dogmat o niezmienności układów politycznych w najbliższej przyszłości. Scedowanie narzędzi polityki narodowej na Unię Europejską świadczy wprost o takich założeniach poczynionych w MSZ. Twierdzenia o zbyt małym potencjale Polski, która nie jest w stanie samodzielnie kreować swojego wschodniego otoczenia (tzw. tendencje jagiellońskie), ukierunkowało jej aktywność na unijny projekt Partnerstwa Wschodniego. Gdzie tkwi pięta achillesowa tego programu politycznego? MSZ nie wziął pod uwagę krótkookresowych przeobrażeń w obrębie UE, uznał za pewnik jej długookresowe istnienie w obecnej formie. To właśnie, dlatego wraz z kryzysem Wspólnoty postępuje degradacja Partnerstwa, które jest częścią składową ENP, a nie projekcją naszych narodowych potrzeb.

Rosja przestaje być negatywnym punktem odniesienia polityki wschodniej?

Przeobrażenia wewnętrzne i zewnętrzne UE            nieuwzględnione w rachubach MSZ i osłabiające kluczowy dla Rzeczpospolitej wektor wschodni, wynikają także z drugiego błędnego dogmatu naszej dyplomacji. To dogmat globalizacyjny, wedle którego sieć powiązań ekonomicznych skutecznie uniemożliwia wybuch konfliktu zbrojnego o zasięgu regionalnym. Wojna zdaniem wyznawców powyższego stylu myślowego to archaiczne zjawisko występujące w krajach upadłych (a Gruzja?!), jej koszty są zbyt duże zarówno dla odchodzącego w przeszłość państwa narodowego jak i całej globalnej wioski. To dlatego nie zapewnia się polityce wschodniej odpowiednich środków, nie doceniając zagrożenia, które w perspektywie dekad płynie ze strony Rosji dla Rzeczpospolitej i innych krajów Europy Wschodniej.

„Doktryna Giedroycia” jest przestarzała?

Skoro nie istnieje ryzyko konfliktu konwencjonalnego to Polska, jako kraj nie musi dbać o strategiczny sojusz z krajami znajdującymi się pomiędzy jej terytorium a Bramą Smoleńską. W związku z tym nasz MSZ stopniowo zaczął negować „Doktrynę Giedroycia” i stosować gradację w relacjach z naszymi wschodnimi sąsiadami. Rosja jako kraj o największym PKB w byłym ZSRR stał się dla nas partnerem priorytetowym, kosztem np. Litwy posiadającej trzynasto krotnie mniejszą gospodarkę. Tak więc w końcówce poprzedniej dekady nastąpiło nie tylko przesunięcie narzędzi polityki zagranicznej RP na UE, ale także zniwelowanie myśli z Laffittu poprzez jej nadpisanie Partnerstwem Wschodnim.

Partnerstwo Wschodnie neguje Giedroycia?

Partnerstwo Wschodnie nie uwzględnia zasady równego traktowania wszystkich dawnych republik radzieckich (postulowany przez środowisko z Laffittu) i po powstaniu Partnerstwa dla Modernizacji, ekskluzywnego programu ukierunkowanego na Moskwę, doprowadził do uprzywilejowania Rosji przez UE w przestrzeni Europy Wschodniej. Stało się więc w istocie antytezą Doktryny Giedroycia, której ostatnim aktywnym kontynuatorem był Lech Kaczyński

Podsumowanie

Bez względu na zmieniające się układy międzynarodowe „klucz do naszego losu leży na wschodzie”- jak mawiał Piłsudski. Po raz pierwszy celem polityki wschodniej nie jest odbudowa kształtu terytorialnego I RP, nie oznacza to jednak, że powinniśmy się okopać na Linii Mołotowa. Istota wschodnioeuropejskiej równowagi strategicznej nadal leży przecież pomiędzy Bugiem a Bramą Smoleńską.

Rezygnacja z państwowej polityki wschodniej sprawia, że stajemy się zakładnikami koniunktury panującej w UE, w „swoich” działaniach musimy także uwzględniać interes innych podmiotów międzynarodowych. Gdy Wspólnota pogrąża się w kryzysie przyjmujemy -tak jak ona- pozycję bierną, stojąc jedną nogą nad Bugiem spoglądamy w kierunku Odry i problemów Brukseli. Polska w ostatnich latach nie tylko rozmyła projekcję własnych interesów ich uwspólnotowieniem, ale także przestała konsolidować wokół siebie kraje Europy Wschodniej, których naturalnym liderem mogła się stać. Zachłyśnięta w swoich piastowskich granicach nowym Planem Marshalla zapomniała, że tak jak pomoc nadchodziła zawsze z zachodu, tak problemy nadciągały ze wschodu.

Tekst jest przedrukiem artykułu z 23 numeru kwartalnika „Myśl.pl”.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 6